Kobiecy Bieg w Wiedniu
Spis treści
Tym razem trochę inny temat, aczkolwiek nadal sportowy i nadal outdoorowy - wycieczka do Wiednia, zatem zapraszam z kubkiem kawy albo herbaty do lektury relacji.
Imprezy biegowe dla kobiet stają się coraz popularniejsze u nas w kraju. Ale jedna z największych babskich imprez odbywa się w Wiedniu jako Austrian Women’s Run (Österreichischer Frauenlauf).
Pomysłodawczynią tego biegu jest Ilse Dippmann. Bardzo popularna osoba pośród austriackich biegaczek. Jak się wymyśla taki bieg? Ot łatwa sprawa :) W 1986 r. wyjeżdża się do Nowego Jorku, gdzie spotyka się pierwszy raz z ideą kobiecego biegu, a następnie w 2 lata po powrocie organizuje się taki bieg w Austrii. W pierwszej edycji biegnie 440 kobiet, 31 lat później, w 2018 roku na starcie biegu pojawi się 33 tysiące kobiet (!) z 99 krajów.
Trasy biegu, prowadzą przez malowniczy Prater, wynoszą 5 oraz 10 km. Co roku przygotowany jest też pięciokilometrowy odcinek do Nordic Walking. Zapisy na tą imprezę rozpoczynają się raptem na ok. 1,5 miesiąca i rozchodzą się dosłownie w mgnieniu oka! Nie odstrasza nawet dość wysoka cena pakietu startowego (40 euro) jak na taki krótki bieg.
Na mnie zdecydowanie wrażenie zrobiło miasteczko biegowe. Nie, to nie było miasteczko, to było miasto. Usytuowane przy wiedeńskim Praterze w okolicy stadionu Ernst-Happel-Stadion. Biuro zawodów było zlokalizowanie w przeogromnych białych namiotach, a rozległa polana mieściła naprawdę spore ilości stoisk wystawców, którzy prezentowali swoje produkty, częstowali produktami, prowadzili warsztaty, badania etc.
Byłam święcie przekonana, że przy tak dużej ilości uczestniczek stanie w kolejce po swój pakiet startowy to będzie norma. Ba, nawet robiłam wewnętrzne zakłady jakie długie będą kolejki ;) Niestety ;) rozczarowałam się. Organizatorzy bardzo sprawnie i pomysłowo podzielili miejsca do odbioru poszczególnych elementów pakietu.
Pierwszy przeogromny namiot odwiedzało się w celu odbioru numeru startowego. Parę dni wcześniej na skrzynkę pocztową przyszedł mail z kodem, który należało wydrukować. A więc podchodzimy do punktu wydawania numeru – pyk pyk skanerem i jestem odhaczona w systemie, że się pojawiłam i pojawia się mój numer startowy. Pyk, pyk skanerem po moim numerze startowym i jest odhaczone, że numer wydano.
Wraz z numerem startowym dostaję mapkę i udaję się do drugiej przeogromnej hali. Tu odbieram torbę z giftami. TORBĘ w dosłownym znaczeniu tego słowa. Ponieważ nie spodziewałam się takiej ilości „podarków” jestem zaskoczona. W materiałowej torbie z logo jednego ze sponsorów wszystko co biegającej kobiecie potrzebne: żele do kąpieli, mydełka, herbatki, suplementy, kosmetyki kolorowe, rzeczy na typowo babskie przypadłości, antyperspiranty, wkładki do obuwia sportowego, woda, piwo, słodycze, żele energetyczne, ulotki, gazety, bony na fitness, bony na badania, maści, kremy, płyny do prania sportowych ciuchów, przekąski, lakier do paznokci..... naprawdę takiego pakietu to jeszcze nie widziałam.
Na koniec idziemy do trzeciego namiotu odebrać firmowa koszulkę biegu (koszulka również w cenie pakietu). W tym roku sponsorem biegu Asics więc i koszulka tej firmy.
Plus takiego rozmieszczenia – tłum osób się rozpierzcha po terenie i nie ma skupisk ludzi. Brawa dla organizatorów. Idąc z jednego namiotu do drugiego musimy przejść przez miasteczko biegowe, więc tu się zatrzymamy, tam się zatrzymamy ;) Ja opuszczając biegową wioskę byłam wręcz obładowana prezentami.
Bieg kobiet Österreichischer Frauenlauf odbywa się zazwyczaj w ostatnią niedzielę maja. Ale cała impreza jest dwudniowa. W sobotę odbywają się zawody dla dzieci, warsztaty jogi, fitnessu, biegania.
W dniu biegu Wiedeń był opanowany przez ubrane na sportowe, praktycznie w większości tegorocznych koszulkach biegu, zmierzające na Prater Panie. Metro to był istny pokaz sportowej mody. Od nastolatek, po stateczne damy z siwymi koczkami. Wszystkie podążały w jednym kierunku. Zdecydowanie nie trzeba było się martwić gdzie wysiąść i gdzie iść alej, bo tłum niebieskich koszulek wyznaczał kierunek.
Widzieliście 12 tysięcy biegaczy na półmaratonie we Wrocławiu? Ja też. Ale nijak nie potrafiłam sobie wyobrazić jak wygląda na starcie 33 tysięcy uczestniczek. Teraz już wiem. To jest niekończąca się fala ludzi.
W niedzielę o 9:00 wystartowało najpierw ponad 19 tysięcy zawodniczek na trasie 5 km. Start na 10 km (czyli mój bieg) był o 10:30. Startowała też całkiem spora liczba pań w kategorii Nordic Walking - prawie 3500.
Mój blok startowy miał literkę C. Bieg zaczynał się o 10:30, więc spokojnie skierowałam swoje kroki na start. I szłam, szłam, szłam .... i szłam. Bo bloki startowe były wyznaczone od litery Z do liter AA ;)
Wybiła 10:30, uciekły wszystkie chmury, temperatura w cieniu wynosiła przysłowiowe 40 stopni i rozpoczął się mój bieg. Na trasę przy dźwiękach „Nad pięknym, modrym Dunajem” były wypuszczane kolejne fale biegaczek.
Jak się biegnie w takim tłumie ? Wbrew pozorom dość szybko. Trasa jest atestowana. Jest to szeroka, asfaltowa droga, na szczęście ze względu na swoje położenie w parku zacieniona częściowo przez drzewa. Organizatorzy zadbali o 3 (!) punkty nawadniające i kurtyny wodne. Ilość kibiców, grup i zespołów przygrywających i kibicujących dodawała mocy w nogach.
Trasa w większości biegnie parkowymi alejkami Prateru. Natomiast ostatnie kilometry prowadzą przez słynne wesołe miasteczko (na czas biegu trasa jest zamknięta dla turystów, którzy sprawiają wrażenie, że wcale im to nie przeszkadza i gorąco kibicują). Mija się słynny Wiener Riesenrad (diabelski młyn) czy Muzeum Figur Woskowych Madame Tussauds.
Na mecie dla każdej uczestniczki medal i róże. Ponieważ nie widziałam, czego się spodziewać na tak tłumnej imprezie, to założyłam, że biegnę na luzie. I z tego luzu wyszła prawie życiówka ;)
A potem już tylko zabawa. Bo miasteczko sportowe to nie tylko stragany ze sprzętem sportowym, biżuterią i ciuchami. To też część gastronomiczna i scena, gdzie odbywają się koncerty. Obok rozłożona ścianka wspinaczkowa i wiele innych atrakcji.
Czy warto jechać tak daleko na szybkie 5 km albo 10 km ? Jeżeli udział w biegu połączymy ze zwiedzaniem miasta, to mamy całkiem przyjemny babski wypad.
Dla biegających – warto uskutecznić trening w okolicach Pałacu Schönbrunn. Zielone terenu wokół parku to wręcz ulubione chyba trasy wiedeńskich biegaczy. Gorzej gdy macie jak ja zawodowe skrzywienie związane z zabytkowymi pałacami i ogrodami. Wtedy wszystko Was interesuje i tempo biegu gwałtownie spada ;)
ZWYCIĘŻCZYNIE OPEN 2018
Na 5 km - OPEN 1 - Susan Krumins (NLD) - 15:57 min 2 - Diane Nukuri (BDI) – 16:02 min 3 - Viola Jelagat (KEN) w 16:18 min
Na 10 km – OPEN 1 - Charlotte Karlsson - 35:32 min 2 - Cornelia Moser (AUT) – 36:30 min 3 - Anna Starostzik (GER) – 36:55 min
Autor: SOOV Autorzy