1047 dla Tasiora

1047 dla Tasiora

Spis treści

Damian Ligocki opowiada nam o akcji "1047 dla Tasiora"

Skąd pomysł na akcję?

Celem akcji jest zwrócenie uwagi na problemy weteranów, ale w szczególności na sytuację jednego z moich kolegów. Chcę zebrać pieniądze na pomoc dla Mariusza Tkaczyka, zwanego Tasiorem, byłego żołnierza 25. brygady Kawalerii Powietrznej. To dla mnie ważne przedsięwzięcie, gdyż z własnego doświadczenia znam i rozumiem sytuację byłych żołnierzy w Polsce. Nasz kolega poświecił wiele dla ojczyzny i teraz czas, byśmy się mu za to odwdzięczyli.

Mariusz, czyli Tasior brał udział w trzech misjach: dwa razy w Iraku i raz w Afganistanie. Wielokrotnie odznaczany, do cywila odszedł jako starszy szeregowy. W 2017 roku miał wypadek motocyklowy, wskutek czego jest sparaliżowany. Naszą akcją chcemy zwrócić uwagę na jego sytuację i zebrać jak najwięcej środków finansowych, tak, żeby ułatwić jemu i jego rodzicom życie, przynajmniej na najbliższe miesiące.

Akcję 1047 dla Tasiora wymyśliłem właśnie po to, żeby mu pomóc. Tajemnicza liczba 1047 to w kilometrach długość Wisły. Pokonamy tę trasę na trzy sposoby.

Opowiedz jak będą przebiegały kolejne etapy wyprawy?

Projekt jest podzielony na 3 etapy - wędrówkę, bieg i spływ kajakiem. Dwa etapy mam już za sobą. 14 kwietnia w niedzielę wszedłem na Baranią Górę i dotarłem do miejsca, gdzie łączą się źródła Wisełki i potoku Malinka. Jest to oficjalne geograficzne miejsce, gdzie zaczyna swój bieg rzeka Wisła. Później brzegiem rzeki dotarłem do Skoczowa. Drugi etap to bieg. 20 kwietnia, w sobotę przebiegłem trasę ze Skoczowa nad Jezioro Goczałkowickie. To około 30 kilometrów. Teraz czas na trzeci, najdłuższy i najtrudniejszy etap - czyli spływ kajakiem. Ta część wyprawy rozpocznie się 27 kwietnia, w najbliższą sobotę. Popłyniemy największą polską rzeką od Jeziora Goczałkowickiego do Zatoki Gdańskiej. Startuję o godzinie 7 rano tuż za tamą na zbiorniku goczałkowickim. W tej chwili trudno mi powiedzieć ile dokładnie potrwa ten etap. Mam nadzieję, że po dwóch tygodniach dotrzemy do celu - do ujścia Wisły. Startuję sam i aż do Warszawy popłynę sam, ale później będę miał wsparcie i towarzystwo.

W tym roku udało Ci się już osiągnąć jeden cel - akcja doszła do skutku! A jakie były jej początki?

Pomysł na tę wyprawę zrodził się już przed rokiem. Choć wtedy w innej formie. Planowałem przepłynąć Wisłę właśnie z Mariuszem, moim sparaliżowanym kolegą. Niestety ani rok temu, ani teraz nie jest w stanie wziąć udziału w tym przedsięwzięciu, ponieważ nadal jest przykuty do szpitalnego łóżka. Zmieniłem więc plan wyprawy i wyruszyłem bez niego, ale dla niego. Zaprosiłem do udziału w projekcie kilkoro przyjaciół - byłych żołnierzy jednostki specjalnej GROM i Kawalerii Powietrznej oraz korespondentkę wojenną. Razem przepłyniemy Wisłę. Moi przyjaciele dołączą do mnie w Warszawie. Stamtąd popłyniemy już na trzech kajakach w pięcioosobowym składzie. A to oznacza, że będzie mi raźniej!

Wędrówka, bieg i spływ wymagają od Ciebie dobrej kondycji fizycznej. Jak wyglądały Twoje przygotowania do tej wyprawy?

Staram się cały czas być w dobrej formie fizycznej i aktywnie spędzam wolny czas. Zwłaszcza outdoorowo :) To ważne, bo bez odpowiedniego przygotowania kondycyjnego ciężko jest się porywać na taki wyczyn. W ramach przygotowań i rekonesansu trasy już w ubiegłym roku przepłynąłem kajakiem 530 km z Goczałkowic do Warszawy. Pozostałe przygotowania do akcji to treningi precyzyjnie dopasowane do każdego etapu, czyli marsze w górach, bieganie oraz treningi funkcjonalne. Zapewne jest mi łatwiej, ponieważ "z górami jestem za Pan brat" i czuję się w nich świetnie.

 

Największe wrażenie robi na mnie etap kajakowy. Jak dokładnie będzie wyglądał?

Planujemy przepłynąć 70-80 km każdego dnia. Nie jesteśmy w stanie korzystać z przystani, dlatego śpimy i odpoczywamy w namiotach rozbitych tuż przy rzecze. Każdy nasz dzień rozpocznie się już około godziny 6 rano i chcemy wiosłować aż do zachodu słońca. Każdy z uczestników wyprawy swój osobisty ekwipunek i wyposażenie dobiera indywidualnie.

Skoro w każdy dzień włożymy sporo wysiłku, jedną z ważniejszych kwestii będą nasze posiłki. Będziemy korzystać z amerykańskich racji żywnościowych MRE i żywności liofilizowanej.

Czy to bezpieczna akcja? I jakie czyhają na Was zagrożenia?

Największym zagrożeniem jest dla nas sama Wisła. Królowa polskich rzek potrafi być niebezpieczna, a w wielu miejscach nawet zdradliwa. Występują na niej wiry, które potrafią wywrócić kajak. Dodatkowo przy deszczowej i wietrznej pogodzie fale na rzece mogą osiągać nawet dwa metry. Jeśli zdarzy się taka sytuacja to dla własnego bezpieczeństwa schodzimy na brzeg i czekamy na poprawę pogody.

Powodzenia Damianie! Chcesz pomóc i wesprzeć Damiana i Mariusza, czyli Tasiora?

Obserwuj fanpage akcji https://www.facebook.com/1047dlatasiora Chcesz wnieść realną zmianę w życie Tasiora? Wpłaty można kierować na rachunek Fundacji Sprzymierzeni z GROM, nr konta: 08 1600 1228 0003 0141 3220 7001, koniecznie z dopiskiem "nr 041 Mariusz Tkaczyk" Dziękujemy!

Jako firma Outdoorzy S.A mamy przyjemność być partnerem tej akcji. Jej uczestnikom zapewniliśmy niezbędny sprzęt.

Autor: SOOV Autorzy