Veľký Kriváň i Chleb - Mała Fatra w zimowej krasie

Veľký Kriváň i Chleb - Mała Fatra w zimowej krasie

Spis treści

9:30 – Vrátna. Trochę późno jak na zimową wyprawę, ale czy na pewno? W cieniu Wielkiego Krywania i Chleba oczekujemy w kolejce do kasy, by nabyć bilet do nieba. Mała Fatra stoi przed nami otworem. Kabínková lanovka ma za zadanie wywieźć nas na wysokość 1500 metrów, by stamtąd pójść jeszcze wyżej. Na razie jednak powoli, aczkolwiek skutecznie, zamarzamy – zastygamy w bezruchu w cieniu, a ciało kostnieje bardziej z każdą minutą. Jest zimno, przeraźliwie zimno… O 10:30 znajdujemy się już na górnej stacji kolei Vrátna, a promienie słońca powoli pobudzają krążenie w żyłach. Serce uderza mocniej, kąciki ust powoli unoszą się do góry, a oczy mimowolnie się mrużą. Teleportacja o 700 metrów wzwyż czyni cuda.

Teleportacja o 700 metrów wzwyż czyni cuda Teleportacja o 700 metrów wzwyż czyni cuda

Punkt pierwszy wyprawy - Wielki Krywań

Po chwili spędzonej na tarasie widokowym ruszamy w górę. Na początek chcemy wdrapać się na najwyższy szczyt pasma, czyli Wielki Krywań. Kierujemy się na prawo od Snilovskiego Sedla i czerwonym szlakiem zmierzamy na szczyt. W Małej Fatrze obecnie ogłoszona jest lawinowa trójka, więc sprzęt lawinowy to wręcz obowiązek. Śnieg pod nogami jest mocno zbity, a na przełęczy dodatkowo utwardzony przez ratrak. Tony śniegu widać jednak gołym okiem, a zwłaszcza na Wielkim Rozsutcu, którego skalne ściany są oblepione białym puchem. Wróćmy do naszego celu - na wierzchołek Wielkiego Krywania czeka nas około 20 minut trawersem i kolejne 20 minut grzbietem. Podejście przebiega szerokim traktem, z czasem intensywniej pod górę, a śnieg miejscami bywa kopny. Pomimo siarczystego mrozu słońce tak skutecznie podgrzewa powietrze, iż w momencie robi się gorąco.

Pomimo siarczystego mrozu słońce tak skutecznie podgrzewa powietrze, iż w momencie robi się gorąco Pomimo siarczystego mrozu słońce tak skutecznie podgrzewa powietrze, iż w momencie robi się gorąco

Zapierające dech w piersiach panoramy

W gruncie rzeczy idzie się wygodnie, co kawałek zatrzymujemy się, by gapić się przez okulary na panoramy. Na północ beskidzkie pasma płynnie przechodzące z jednego w drugie, na wschód dość dobrze widoczne Tatry Niżne, a z czasem pojawiające się Tatry Wysokie i Zachodnie, no i Mała Fatra, wszędzie wokół i pod butami Mała Fatra. Po 35 minutach wędrówki stajemy na wierzchołku Wielkiego Krywania. Odczuwalne są umiarkowane podmuchy wiatru, jednak moją uwagę skupia zdecydowanie panorama. Tony śniegu, które zalegają na grzbietach i zboczach oraz mróz, który zatrzymał je w bezruchu, stworzyły niesamowity krajobraz. Taki warun nie trafia się na co dzień. Jest moc!

Coś dla miłośników narciarstwa biegowego:

Jeseniki - raj dla miłośników narciarstwa biegowego

Punkt drugi - Chleb

Za drugi również niezbyt ambitny cel postawiliśmy sobie Chleb, co oznacza, że najpierw musimy wrócić na Snilowską Przełęcz, by potem kierować się na wschód. Szlak przewiduje z siodła 30 minut na wierzchołek. Wspomniany Chleb wyrósł na wysokość 1646 m n.p.m., co zakłada na trasie 120 metrów przewyższenia i jest trzecim szczytem Małej Fatry. Po zapowiadanym czasie stajemy na jego wierzchołku i uśmiechamy się szeroko. Panorama 360º powala na kolana, a zarazem widać jak na dłoni matematyczne dane. Słowacja w 61% składa się z terenów górskich, podzielonych na 56 pasm. Szczegółowo widzimy każde jedno wzniesienie, fenomenalną rzeźbę terenu i ogrom łańcuchów górskich, które tworzą coś niesamowitego.

Sprawdź, jaki strój wybrać na skitury:

Jak się ubrać na skitury? 4 sprawdzone porady dla pań

Nie umiem o tym opowiedzieć, trzeba na własne oczy zobaczyć plątaninę Tatr, Gór Choczańskich, Małej i Wielkiej Fatry, pasma Magury, Beskidów oraz Tatr Niżnych. To już nie jest tylko widok na szczyty, które umiemy nazwać, to szerokokątne patrzenie na genialny wytwór matki natury!

To już nie jest tylko widok na szczyty, które umiemy nazwać, to szerokokątne patrzenie na genialny wytwór matki natury To już nie jest tylko widok na szczyty, które umiemy nazwać, to szerokokątne patrzenie na genialny wytwór matki natury

Bo w górach najfajniejsze jest patrzenie

Patrzenie w górach jest najfajniejsze, ale nadchodzi moment, kiedy chłodna kalkulacja przypomina o zbliżającej się porze zjazdu w dół. Pokornie wracamy znanym nam szlakiem na Przełęcz Snilowską, skąd czeka nas 5-minutowa podróż kolejką. Siedzę w wagoniku i nie mam żalu, że to koniec. Mała Fatra dzisiejszego dnia była olbrzymim kopem energetycznym, była dużym łykiem red bulla pośród zwykłej codzienności. Chyba nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo brakowało mi obecności gór, głębokiego wdechu powietrza i przełączenia na tryb „stand by”. I choć kocham wędrówki piesze, to najistotniejszy w górach jest moment zatrzymania. Dlatego zatrzymaj się, zamknij oczy, nabierz powietrza i wolno je wypuść, a teraz otwórz oczy i sięgnij po marzenia…

Autor: SOOV Autorzy