Test Patagonia R1 TechFace Hoody – kurtka techniczna, która zaskakuje odpornością

Test Patagonia R1 TechFace Hoody – kurtka techniczna, która zaskakuje odpornością

Patagonia R1 TechFace Hoody to hybryda polaru i softshella, która oferuje zwiększoną odporność na wiatr, świetną oddychalność i całoroczną wszechstronność. Sprawdziliśmy, jak radzi sobie w terenie, na podejściach i w chłodniejszych, wietrznych warunkach. Oto, co naprawdę potrafi.

Patagonia R1 TechFace – pierwsze wrażenia i jakość wykonania

Kiedy pierwszy raz wziąłem R1 TechFace Hoody do ręki, od razu poczułem, że to nie jest zwykły polar. Jako ktoś, kto spędza połowę roku w skałach i na wyjazdach w góry, mam już doświadczenia z warstwami pośrednimi, ale TechFace od początku wyróżniał się konstrukcją. Materiał jest gładki od zewnątrz, lekko softshellowy, a jednocześnie elastyczny i przyjemny w dotyku. To właśnie ta kombinacja robi największe wrażenie – czujesz, że to R1, ale z ochroną, który pozwala mu przetrwać więcej niż klasyczne fleece-y.

Po wewnętrznej stronie jest znajoma siatkowa struktura (grid fleece), która ma odpowiadać za oddychalność i komfort przy wysiłku. Natomiast zewnętrzna warstwa TechFace dodaje odporności na wiatr, śnieg i przetarcia – dokładnie to, czego potrzeba, kiedy przeciskasz się między skałami albo działasz w zmiennej pogodzie. Połączenie tych dwóch światów jest naprawdę udane.

Patagonia R1 TechFace Hoody rękawy

Zwraca uwagę też jakość detali. Kaptur od razu leży jak trzeba i bez problemu mieści kask wspinaczkowy, co dla mnie jest zaletą. Kieszenie są umieszczone wyżej, dzięki czemu nie kolidują z uprzężą ani pasem biodrowym plecaka. Zamki chodzą płynnie, a regulacje są intuicyjne. To pierwsza warstwa, przy której od razu pomyślałem: „tak, to jest sprzęt zrobiony z myślą o skałach i szybkim terenie”. Po pierwszych minutach wiedziałem, że R1 TechFace nie będzie tylko kolejną bluzą w szafie – to będzie coś, co realnie zastąpi mi softshell w większości wyjazdowych sytuacji.

R1 TechFace Hoody jako warstwa pośrednia (midlayer)

W terenie często działam warstwowo i od pierwszych użyć czuć, że R1 TechFace została stworzona właśnie do takiego systemu. Jako midlayer sprawdza się świetnie dzięki połączeniu siatkowego wnętrza (grid fleece) z gładkim, technicznym wykończeniem zewnętrznym. Pod hardshellem pracuje lepiej niż klasyczne polary – rzadko się coś podwija, warstwy łatwo przesuwają się po sobie, a ruchy pozostają swobodne.

W czasie podejść oddychalność stoi na wysokim poziomie: wilgoć ucieka na zewnątrz, a materiał nie robi się „mokry” od środka. Jednocześnie TechFace zapewnia więcej osłony niż zwykły polar, dzięki czemu w chłodniejsze dni można działać w zestawie bielizna termoaktywna + R1 + shell bez nadmiernego przegrzewania. To nie jest najcieplejsza warstwa pośrednia, jaką mam, ale zdecydowanie jedna z najbardziej funkcjonalnych.

Odporność na niepogodę – najmocniejszy punkt tej warstwy

To właśnie tutaj R1 TechFace najbardziej odróżnia się od klasycznego R1. Już po pierwszych wyjściach w góry zauważyłem, że ta bluza znosi wiatr znacznie lepiej niż jakikolwiek polar, którego używałem wcześniej. TechFace nie jest pełnym softshellem, ale potrafi zatrzymać sporo podmuchów, co w praktyce oznacza, że na podejściach często nie muszę sięgać po kurtkę.

Przy lekkiej mżawce też daje radę – materiał z wykończeniem DWR sprawia, że krople spływają po powierzchni i bluza nie wsiąka wody od razu. Nie zastąpi to oczywiście hardshella w prawdziwej ulewie, ale w zmiennej, górskiej pogodzie daje kilka dodatkowych minut komfortu, zanim trzeba sięgnąć po membranę.

Patagonia R1 TechFace Hoody regulacja

Największe wrażenie robi jednak odporność na przetarcia. W czasie wspinaczki i przejść przez skaliste odcinki nie musiałem uważać na każdy ruch – TechFace znosi kontakt ze skałą lepiej niż zwykłe polary. To warstwa, którą można traktować trochę bardziej „roboczo”, bez obaw, że po pierwszym sezonie będzie wyglądała na zmęczoną.

W terenie i w biegu – jak oddycha R1 TechFace?

Oddychalność to cecha, którą najlepiej docenia się dopiero w ruchu – i właśnie tu R1 TechFace pokazuje swój charakter. Podczas szybszych podejść, biegu z plecakiem albo dłuższych odcinków w słońcu bluza sprawnie odprowadza ciepło i wilgoć. Siatkowana struktura od wewnątrz działa jak kanały wentylacyjne: kiedy rośnie tempo, ułatwia odparowywanie potu.

Różnica względem klasycznego R1 jest wyczuwalna. TechFace oddycha dobrze, choć mniej niż klasyczny R1. Ogranicza przewiew i daje wyraźnie lepszą osłonę niż zwykły R1. Dzięki temu dobrze się sprawdza w aktywnościach o zmiennym tempie – od wspinaczki wielowyciągowej po szybkie trekkingi.

Najbardziej podoba mi się to, że nawet kiedy zatrzymuję się na kilka minut, materiał wolniej robi się zimny i mokry. Wilgoć szybciej ucieka, a bluza nie przylega nieprzyjemnie do bielizny. To jedna z tych warstw, które pozwalają utrzymać tempo bez ciągłego zdejmowania i zakładania kolejnych elementów odzieży – i dlatego tak dobrze sprawdza się w działaniach terenowych.

Krój, kieszenie i detale techniczne

Patagonia przy projektowaniu R1 TechFace wyraźnie kierowała się zasadą „ma działać w ruchu” – i to czuć wyraźnie już po założeniu. Krój jest techniczny, ale nie przesadnie dopasowany. Daje swobodę przy sięganiu wysoko rękami, co doceni wielu wspinaczy. Rękawy są lekko przedłużone, dzięki czemu podciągają się pod plecakiem mniej niż klasyczne polary, a elastyczne mankiety dobrze trzymają się nadgarstków.

Kieszenie umieszczono wyżej, tak aby nie kolidowały z pasem biodrowym plecaka czy uprzężą. To detal, ale w praktyce nieoceniony – zwłaszcza gdy potrzebuję schować telefon czy rękawiczki. Co ważne, obie kieszenie są pojemne i mają solidne, płynnie pracujące zamki.

Kaptur to kolejny mocny punkt tej bluzy. Jest kompatybilny z kaskiem, a jednocześnie dobrze leży bez niego, co nie zawsze się udaje w modelach wspinaczkowych. Zwykle nie odstaje, nie ogranicza widoczności i chroni przed wiatrem lepiej, niż można by się spodziewać po tak lekkiej konstrukcji.

Patagonia R1 TechFace Hoody kaptur

Całość dopełniają drobne, ale praktyczne detale: miękko wykończona strefa przy szyi, regulacja dołu, zamki działające nawet w rękawiczkach. To po prostu przemyślany projekt – bez zbędnych ozdobników, za to z elementami, które pomagają w terenie.

Uniwersalność R1 TechFace – od wiosny po zimę

To, co najbardziej zaskoczyło mnie podczas dłuższego testu, to jak szeroki zakres temperatur i aktywności ogarnia R1 TechFace. W chłodną wiosnę bez problemu noszę ją jako warstwę zewnętrzną – chroni przed wiatrem lepiej niż zwykły polar, a przy intensywniejszym tempie nie przegrzewa. Latem w górach sprawdza się jako lekka, odporna na przetarcia bluza z kapturem na wieczorne chłody albo na wychładzające podejścia z dużą ekspozycją na wiatr.

Jesienią wypada bardzo dobrze w typowych chłodniejszych warunkach. To moment, kiedy potrzebuję czegoś, co oddycha, a jednocześnie daje ochronę przed kapryśną pogodą. TechFace radzi sobie wtedy świetnie – często wystarcza mi bielizna + R1 i dopiero przy mocniejszych opadach dokładam cienkiego shella.

Zimą natomiast R1 TechFace działa jako bardzo solidna warstwa pośrednia. Nie jest tak ciepła jak klasyczne grube fleece-y, ale w ruchu daje dobry balans między izolacją a oddychalnością. Na skiturach, przy podejściach na rakach czy na dłuższych trekkingach w mroźne dni przeważnie zostaje na mnie – a to sygnał, że warstwa spełnia swoją rolę przez cały rok.

Wady i ograniczenia – kiedy R1 TechFace może nie wystarczyć?

Choć R1 TechFace to jedna z najbardziej wszechstronnych bluz, jakie nosiłem, nie jest rozwiązaniem idealnym na wszystko. Przede wszystkim – nie jest to najcieplejsza warstwa, więc w statycznych sytuacjach, przy długim asekurowaniu albo postoju w zimie potrafi szybko oddać ciepło. Wtedy potrzebna jest puchówka lub solidniejsza ocieplina.

Materiał TechFace, choć wytrzymały i świetny w terenie, jest też cięższy niż klasyczna warstwa R1. Jeśli ktoś szuka ultralekkiej bluzy na szybkie, minimalistyczne wyjścia, TechFace może być zbyt solidny. To sprzęt, który stawia bardziej na odporność i funkcjonalność niż na wagową oszczędność.

bluza Patagonia R1 TechFace Hoody

Ograniczeniem może być również jego odporność na wodę. Powłoka DWR robi dobrą robotę przy mżawce, ale w mocniejszym deszczu ta bluza po prostu przegra – tu potrzebna jest kurtka przeciwdeszczowa. I wreszcie kwestia dopasowania: krój jest techniczny, ale niektórzy użytkownicy zwracają uwagę, że leży nieco luźniej niż sugeruje krój slim fit. Dla wielu osób to zaleta, ale jeśli ktoś preferuje mocno dopasowane warstwy, może chcieć przymierzyć ją przed zakupem.

Podsumowując: R1 TechFace to świetna bluza do aktywnego działania, ale jeśli szukasz maksymalnej izolacji, pełnej odporności na deszcz albo ultralekkiego minimalizmu – może nie być najlepszym wyborem.

Dla kogo jest Patagonia R1 TechFace Hoody? Wnioski z testu

R1 TechFace Hoody to bluza stworzona przede wszystkim dla osób, które dużo działają w terenie i potrzebują warstwy odpornej, technicznej i niezawodnej w zmiennej pogodzie. Najlepiej sprawdzi się u wspinaczy, skiturowców, osób chodzących po górach poza sezonem oraz tych, którzy lubią szybkie, dynamiczne trekkingi – wszędzie tam, gdzie liczy się balans między ochroną a oddychalnością.

To także dobry wybór dla tych, którzy chcą mieć jedną, wszechstronną bluzę, aby ograniczyć częste zmiany warstw. Jeżeli zależy Ci na tym, by jedna warstwa radziła sobie i podczas wietrznych podejść, i przy lekkiej mżawce, a do tego znosiła kontakt ze skałą, TechFace bardzo szybko pokaże, że został zaprojektowana właśnie do takich zadań.

Nie będzie natomiast idealnym wyborem dla osób szukających maksymalnego ciepła do statycznych aktywności czy ultralekkiej warstwy minimalistycznej. To warstwa do aktywnego, ciągłego ruchu – i w tym scenariuszu błyszczy najbardziej.

Autor: SOOV Autorzy